wtorek, 29 listopada 2011

Farewell to the Fairground

Dawno nic tutaj nie napisałem, a zbierałem się do tego kilka razy. Przygotowałem już nawet parę tekstów, ale żadnego nie udało mi się skończyć, czy też doprowadzić do stanu nadającego się do zamieszczenia tutaj. Dzisiaj jednak postanowiłem niczego wcześniej nie przygotowywać tylko pisać to co mi w tym momencie przyjdzie do głowy. Po pierwsze po głowie chodzi mi od wczoraj wspaniały utwór White Lies, a konkretnie Farewell to the Fairground.

Ten kawałek ma w sobie wielkie pokłady energii i bardzo pozytywnie na mnie wpływa, w ogóle bardzo lubię wracać do debiutanckiej płyty White Lies. Nie jest to może jakiś majstersztyk, nie można jej w żadnym wypadku nazwać płytą roku (bodajże 2008), ale jak najbardziej był to jeden z lepszych debiutów wtedy. Cała płyta przypomina dokonania Joy Division, nie chce mi się wymieniać podobieństw, gdyż nie jestem wielkim fanem zaspołu Iana Curtisa i mogę coś pokręcić, ale wiem że można doszukać się podobieństw między tymi zespołami=). W każdym razie wracając do FttF, jest to moim zdaniem jeden z najlepszych rockowych singli ostatniego dziesięciolecia więc bardzo polecam zapoznanie się z nim.

Na tą chwilę to tyle, muszę jechać na miasto więc nie mam czasu się teraz rozpisywać, ale jedno z moich postanowień to pisanie przynajmniej raz dziennie czegokolwiek i o czymkolwiek więc wpisy powinny pojawiać się częściej i może nawet w różnych językach jak znajdę motywację =).

Pozdrawiam