Całkiem niedawno wspominałem o muzyku noszącym pseudonim Brothertiger (John Jagos) i o jego planowanym krakowskim koncercie. Ostatecznie udało mi się na owym koncercie pojawić i od razu chciałbym zaznaczyć że był to bardzo przyjemny w odbiorze występ. Brothertiger to młody undergroundowy artysta z Ohio, tworzy muzykę elektroniczną bazującą na chillwave'ie i lo-fi. Był to jego pierwszy występ w Polsce. Odbył się on w niewielkim klubie Rozrywki Trzy, znajdującym się niedaleko rynku. Tego samego wieczoru grał też Teen Daze, który to tak na prawdę był "gwiazdą" wieczoru, mnie jednak jakoś specjalnie nie porwał i podczas jego koncertu piłem sobie piwo przy barze, ale może po kolei.
Na koncert się spóźniłem, i kiedy wchodziłem na salę, Brothertiger grał już bodajże 4ty kawałek. Przyznam się, nie jestem super zaznajomiony z jego twórczością, ot kiedyś znajomy polecił mi EPkę Point Of View, przesłuchałem kilka razy, spodobało mi się i kiedy ten sam kumpel powiedział mi o koncercie nie wahałem się długo nad odpowiedzą - jadę! Także utwory raczej kojarzyłem, ale z nazwy znałem jedynie 2 kawałki więc setlisty tutaj nie przytoczę.
Tłumów nie było, klubik jest w sumie na około 300 osób, ale wydaje mi się że było max 150, w sumie dla mnie to nawet dobrze, lubię kameralne występy i nienawidzę ścisku. Widać było że wszyscy się dobrze bawili, ale raczej większość nie maiła za dużo pojęcia o występujących osobach, bilety były tanie więc przyszli od tak posłuchać chillwave'u. Po paru chwilach John ogłosił koniec jego koncertu, ale dał się namówić na jeszcze 2 kawałki, zapytał nas chcemy usłyszeć, krzyknąłem Real Life (jeden z tej dwójki którą znałem z nazwy : D), popatrzył w moją stronę, pokazał palcem, powiedział "słyszałem to, zagram Real Life"! To było coś na prawdę fajnego. Po koncercie kiedy schodził ze sceny udało mi się do niego podejść i porozmawiać. Bardzo się ucieszył kiedy mu powiedziałem że przyszliśmy specjalnie dla niego, mimo że gwiazdą wieczoru był Teen Daze. Po krótkiej rozmowie, pełnej naszych narzekań że grał za krótko, zaproponował nam płyty, które później ochoczo podpisał, a sam dał się namówić na shota przy barze.
Brothertiger okazał się być bardzo miłym i sympatycznym gościem, który ani przez chwilę nie zachowywał się jak gwiazda, był sobą i to mi się w nim bardzo spodobało. Obiecał wrócić do Polski, podkreślał że następnym razem będą to najprawdopodobniej 2 koncerty, jeden w Warszawie, a drugi może znowu w Krakowie, choć starałem się go namówić na Katowice, w każdym razie niezależnie gdzie, na pewno i na następnym koncercie mnie nie zabraknie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz