Dawno nie było we Włoszech takiego sezonu, tak
emocjonującego i do tego z takim zakończeniem. Nie mówię tego tylko ze względu
na moje przywiązanie do Juventusu, już sam fakt, że Bianconeri nie przegrali
żadnego spotkania czyni ten sezon wyjątkowym, a to jedynie wierzchołek
miodności, która spotkała w tym sezonie Serie A. Należy wspomnieć też o
wspaniałej walce do końca sezonu, jaką stoczyli piłkarze Juve i Milanu. Przez
cały sezon liderem był bądź to Juventus bądź Milan (zastanawiam się czy choćby
przez moment ktoś jeszcze zasiadł na fotelu lidera, bo mogło się tak zdarzyć na
samym początku rozgrywek gdy w trzeciej kolejce Juventus zremisował i miał 7
pkt. i bodajże 6 zdobytych bramek). I jedna i druga drużyna wykorzystywała bezlitośnie
potknięcia rywala. Najpierw po długim prowadzeniu Turyńczyków ich remisowej
serii z marca, literowanie objął Milan, a na około 8 kolejek przed końcem
Juventus wrócił do gry, wyprzedził Milan swoją ośmiu rundową serią zwycięstw. A
kiedy wydawało się, że już jest wszystko rozstrzygnięte, w 36tej kolejce
niespodziewanie zremisowali z Lecce po kuriozalnym błędzie ostoi Juventusu
Buffona, Milan zbliżył się na 1 punkt i scudetto znowu stało się sprawą
otwartą.
Zacięta walka toczyła się także o trzecie, ostatnie
premiowane grą w CL, miejsce. Zacięta to może dużo powiedziane, bo momentami
przybierała ona postać wyścigu żółwi, tudzież ślimaków. Wszyscy pretendenci jak
jeden mąż przegrywali bądź remisowali swoje mecze. Ostatecznie miejsce to, po
raz drugi z rzędu tak samo zaskakując (chociaż w tym roku chyba nawet bardziej
niż w zeszłym bo stracili swoje gwiazdy przed sezonem), zajęło Udinese
ciągnięte przez weterana Di Natale, który już trzeci sezon z rzędu znalazł się
w czołówce strzelców. Taki wynik zespołu z Udane jest najlepszym osiągniętym
przez klub w jego 116 letniej historii, a osiągnęli to mając słabszy skład niż
ten którym dysponowali rok temu!
Ciekawym eksperymentem okazała się Roma, przed sezonem
objęta przez amerykańskiego inwestora włoskiego pochodzenia Thomasa
DiBenedetto. Chciał on zrobić z rzymskiego klubu drugą Barcelonę, wpajając jej
kataloński styl życia za sprawą trenera Luisa Enrique, wyciągniętego z
Barcelony B. Nie do końca się to udało, gdyż Roma zajęła ostatecznie siódmą
pozycję tracąc mnóstwo bramek, w ofensywie jednak spisując się całkiem nieźle.
Hiszpan ostatecznie po, co tu dużo mówić, rozczarowującym sezonie, pożegnał się
z Rzymem, choć moim zdaniem jeśli dostałby jeszcze jedną szansę to mógł coś
zwojować, w końcu jak to mówią, „nie od razu Rzym zbudowano”. Teraz poszukiwany
jest jego następca, wymienia się nazwiska innych młodych trenerów jak Villas
Boas, czy byłego napastnika drużyny ze stolicy Italii Vincenzo Montelli, który
zaliczył już epizod jako trener Romy w zeszłym sezonie, a obecnie jest trenerem
nieźle spisującej się Catanii. Podwaliny pod drużynę są niezłe, trzeba ją teraz
odpowiednio uformować, dlatego dużo pracy czeka nowego szkoleniowca. Jeżeli
DiBenedetto nie pożałuje środków na poprawienie jakości drużyny, a trener
będzie zdolny żeby wszystko odpowiednio poskładać to Roma może zaskoczyć i
powalczyć o pierwszą trójkę.
Zawiódł na pewno Inter, i to nie tylko swoich kibiców, ale
wszystkich sympatyków włoskiej piłki, gdyż jak wiadomo, ostatnimi laty Serie A
straciła mocno na wartości spadając za Bundesligę w rankingu UEFA, tracąc tym
samym jedno miejsce w Lidze Mistrzów. Inter, posiadający silną markę i wielkie
pieniądze, na pewno bardziej by pomógł w zdobywaniu punktów w CL niż biedne
Udinese, które zapewne znowu wyprzeda swoje młode gwiazdeczki. W każdym razie
szósta pozycja zwycięzcy Ligi Mistrzów sprzed dwóch sezonów jest wysoce
rozczarowująca. Moratti zapowiedział kontynuację współpracy z młodym trenerem
Stramaccionim, który wygrał w tym roku z primaverą Interu NextGen Series,
młodzieżowy odpowiednik Ligi Mistrzów. Od kiedy objął seniorską kadrę Inter
spisywał się całkiem nieźle, więc przy przemyślanych transferach, drużyna z
niebieskiej części Mediolanu może się odrodzić i wrócić do czołówki Serie A.
Wypada również wspomnieć o Napoli, trzeciej drużyny
poprzedniego sezonu. Posiadająca ogromny potencjał w ataku, drużyna Waltera
Mazzarriego nie zdołała powtórzyć sukcesu sprzed roku zajmując ostatecznie
piątą pozycję w tabeli. Zwłaszcza druga połowa sezonu wyglądała blado w
wykonaniu Neapolitańczyków, a zapowiadało się świetnie, najpierw wyszli z
bardzo mocnej grupy w Lidze mistrzów, eliminując Manchester City oraz dobrze
prezentując się w meczach z późniejszym finalistą rozgrywek Bayernem Monachium.
W następnej fazie byli bardzo blisko wyeliminowania drugiego późniejszego
finalisty czyli Chelsea Londyn, wygrywając w pierwszym meczu u siebie 3:1, dali
się pokonać w Londynie 4:1 po dogrywce. To na pewno podcięło skrzydła Napoli,
co było widać w końcówce ligowego sezonu. Grali bardzo w kratkę przegrywając z
Bologną, remisując z Romą, czy przegrywając z Juventusem aż 3:0 nie oddając
nawet jednego celnego strzału.
Nie wiadomo co teraz będzie z Napoli. Wielkie firmy
europejskie czają się na gwiazdy azzurrich, Lavezziego chce podobno ściągnąć do
siebie Inter, o Cavaniego bije się m.in. Juventus, z wielkiej trójcy jedynie
Hamsik deklaruje pozostanie w Neapolu. Na pewno De Laurentiis nie wypuści
swoich gwiazd za małe pieniądze, myślę że za dwójkę Lavezzi, Cavani, Napoli
może zarobić ok. 60 mln. euro, a za takie pieniądze można nieźle przebudować
skład. Zakładając, że szkoleniowcem pozostanie Mazzarrii, oraz uda się
zatrzymać Hamsika, Pandeva, Inlera (który co prawda zawodził w tym sezonie, ale
nie można odmówić mu talentu) czy Maggio, to rozsądnie wydając dostępne i
zgromadzone w nadchodzącym mercato środki, można zbudować drużynę ponownie
bijącą się o Ligę Mistrzów.
Garść statystyk:
Najwyższa frekwencja: AC
Milan v Inter - 80 000
Średnia frekwencja: 23 459
Najwyższe zwycięstwo domowe: Inter 5-0 Parma, Napoli 6-1
Genoa
Najwyższe zwycięstwo wyjazdowe: Fiorentina 0-5 Juventus
Najwięcej bramek w meczu dla jednej drużyny: 6 Napoli 6-1 Genoa, Napoli 6-3
Cagliari
Najwięcej bramek w jednym meczu: 9
Inter 5-4 Genoa, Napoli 6-3 Cagliari
Najdłuższa seria zwycięstw: 8 Juventus
Najdłuższa seria bez porażki: 38
Juventus
Najdłuższa seria porażek: 5 (kilka drużyn)
Najdłuższa seria bez zwycięstwa: 20
(kilka drużyn)
Najwięcej zwycięstw:
24 Milan
Najwięcej remisów: 15 Juventus
Najwięcej porażek: 24 Cesena
Najwięcej bramek zdobytych: 74
Milan
Najmniej bramek straconych: 20
Juventus
Najmniej bramek zdobytych: 24
Cesena
Najwięcej bramek straconych: 69
Genoa
Najwięcej meczów z czystym kontem: 21 Juventus
Najlepszy strzelec: 28
Ibrahimovic
Najlepszy „asystent”: 13
Pirlo
Największy brutal: Vidal
(12ż, 1cz), Perez (14ż)
Widziałem już dwie „jedenastki sezonu”, co cieszy, obie są
zdominowane przez piłkarzy Starej Damy. Pierwsza przygotowana przez SKY SPORT
wygląda następująco:
Ustawienie 4-3-3, bramka:
Buffon, obrona: Chiellini, Barzagli, Bonucci, Lihtsteiner, pomoc: Marchisio, Pirlo, Vidal, atak:
Cavani, Milito, Giovinco;
Druga jest autorstwa Football-Italia:
Ustawienie 3-5-2, bramka:
Buffon, obrona: Chiellini, T. Silva,
Barzagli, pomoc: Armero, Nocerino,
Pirlo, Vidal, Maggio, atak: Lavezzi,
Ibrahimovic;
Pokusiłem się też o własną „jedenastkę sezonu”:
Ustawienie 4-3-3 bramka:
Buffon, obrona: Armero, Chiellini, Barzagli,
Lichtsteiner pomoc: Marchisio, Pirlo,
Vidal, atak: Miccoli, Ibrahimovic,
Giovinco;
Rezerwa: Handanovic, Bonucci, T. Silva, Maggio, Nocerino,
Asamoah, Boateng, Hamsik, Lavezzi, Cavani;
Na koniec pozostawiłem najsmutniejszą rzecz z tego sezonu.
Poza wieloma wspaniałymi chwilami przyniósł on również pewną gorycz w postaci
zakończenia przygody ze swoimi klubami, a najprawdopodobniej i z Serie A, kilku
wspaniałych zawodników. Z Milanem po tym sezonie żegnają się Zambrotta, Gattuso
i Inzaghi, a z Juventusem wielki Alex Del Piero. Bez nich liga włoska nie
będzie już taka sama. Każdy z nich dał swojemu klubowi i kibicom piękne,
niezapomniane momenty. Mi z racji przywiązania do biało czarnych barw
najbardziej będzie brakować oczywiście Del Piero, ale również w sercu mam Pippo
Inzaghiego. Obaj zapisali się na stałe w historii Juventusu i już zawsze będę
miał w pamięci wspaniały duet jaki tworzyli przed laty na boisku. W ostatniej
kolejce obaj zdobyli po golu dla swoich drużyn, co wywołało wielkie poruszenie
na trybunach, komentator meczu Milan Novara nawet rozpłakał się gdy Pippo
ustalił wynik zdobywając gola na 2:1. Piękne zakończenie pewnego etapu. To się
musiało kiedyś stać, ale nikt nie chciał tego momentu doczekać. Postaram się
napisać osobne notki o obu tych wielkich mistrzach, lecz na to przyjdzie czas
później.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz