poniedziałek, 5 marca 2012

Mandat


Muszę się czymś pochwalić, choć raczej nie jest to powód do dumy. Dzisiaj pierwszy raz w mojej karierze kierowcy samochodu osobowego, zatrzymała mnie drogówka na kontrolę. Trochę się zdziwiłem, przede wszystkim dlatego że stali w bardzo dziwnym miejscu, mianowicie niedaleko stacji PKP w mojej małej rodzinnej miejscowości, gdzie nie ma jakiegoś wielkiego ruchu, a na dodatek nikt tam nie osiąga zawrotnych prędkości. Zatrzymano mnie i za brak gaśnicy dostałem pierwszy w życiu mandat, w wysokości 20 zł (początkowo chcieli mi dać 50!).

To jakaś paranoja, ewidentnie w państwie polskim brakuje pieniędzy, skoro stawiają drogówki w takich głupich miejscach i każą im wlepiać mandaty za takie pierdoły. Koleś, który był po mnie w kolejce, miał gaśnicę, ale nie miał trójkąta ostrzegawczego i też wystawili mu rachunek, a u niego była to już chyba pięćdziesiątka, czyli upraszczając, jedna głupia drogówka wygenerowała wpływ do budżetu w przeciągu 10 minut 70 zł (oczywiście należy uwzględnić jakieś koszty przez nich poniesione). Musi być naprawdę krucho w państwowym budżecie, że rząd ucieka się do takich kroków. Z tego co wiem to nawet jest na to przeznaczona specjalna rubryka w planowanym budżecie, czyli rząd z góry zakłada jakie będą zyski z tytułu mandatów, a co za tym idzie policja ma roczny plan do wykonania zakładający wystawienie określoną ilość kwitków. Nie jest to fajne, nie jest to propaństwowe, i nie że boli mnie strata tych 20 zł, jest to po prostu perfidne wyciąganie pieniędzy od Bogu ducha winnych obywateli. Rząd PO-PSL, podpada mi na każdym kroku coraz bardziej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz