Dzień 3
Na ten dzień czekałem od dawna, jako wielki i oddany kibic
Juventusu i reprezentacji Włoch nie mogłem się wręcz doczekać starcia Azzurrich
z Hiszpanami. Włochy znowu pogrążone są w aferze korupcyjnej, zatrzymano kilku
piłkarzy, Criscito nawet został odesłany do domu ze zgrupowania kadry gdyż jest
jednym z podejrzanych. Poza tym Italia ma problemy kadrowe, kontuzji doznał
Barzagli, jeden z filarów defensywy Juve i reprezentacji, brak prawego obrońcy
z prawdziwego zdarzenia, a do tego sprawa z Criscito. Włosi od jakiegoś czasu
mają też problemy z napastnikami, pokolenie świetnych włoskich snajperów się
właśnie skończyło, a następców na odpowiednim poziomie nie widać. To wszystko
sprawiło, że fani mieli się czego obawiać a Prandelli miał niezły orzech do
zgryzienia jak ustawić zespół. W eliminacjach i sparingach grali 4-3-1-2, bądź
4-3-3 jednak jak pokazał ostatni sprawdzian przed Euro, z Rosją, Włosi nie do
końca mają piłkarzy do takiego ustawienia. Maggio wystawiany na prawej obronie
kompletnie sobie nie radził, zawinił chyba przy wszystkich golach, do tego
pomoc nie funkcjonowała tak jak powinna, szczególnie Montolivo jako tetraquista
się nie sprawdził i brakowało typowego środkowego napastnika, bo Balotelli na
pewno takim nie jest. W ostatniej chwili ze względu na wszystkie wymienione
czynniki postanowił zmienić ustawienie na 3-5-2 preferowane przez Juve i
Napoli.
Hiszpanie też mieli problem ze składem, gdyż kontuzje ciągle
leczy kapitan reprezentacji Puyol, a chwilę przed turniejem urazu nabawił się
jej najlepszy strzelec – Villa. Hiszpania mimo – wydawałoby się – bogactwa
talentów, miała problem ze znalezieniem odpowiednich zmienników. Do środka
obrony musiał zostać przesunięty Ramos, którego partnerem jest Puyol (ostatnio
pomijany przez trenera Barcy), a w ataku miejsce Villi miał zająć ktoś z dwójki
Torres, Llorente. Pierwszy jest bez formy, drugi zaś nie należy do ulubieńców
Del Bosque, dlatego ostatecznie w wyjściowej jedenastce na mecz z
Włochami, nie znalazł się żaden typowy napastnik, najbardziej wysuniętym
graczem został Fabregas.
Włochy v Hiszpania
1:1
1:0 Di Natale 61’
1:1 Fabregas 64’
Wielu zapewne kręciło nosami przy tym spotkaniu, wielu się
zawiodło i momentami pewnie nudziło. Ja jednak rozkoszowałem się każdą minutą
tego spotkania, było wręcz idealne, świetnie poukładani Włosi od czasu do czasu
bardzo groźnie kąsali Hiszpanów, stwarzając sobie w pierwszej połowie więcej
dogodnych sytuacji na objęcie prowadzenia. Hiszpanie owszem naciskali, jednak
nie potrafili się przedrzeć przez praktycznie bezbłędnych (choć czasami trochę
chaotycznych, ze względu chyba na nietypowo ustawionego na środku obrony De
Rossiego, który rozegrał co prawda świetny mecz, ale widać że to nie jest jego
pozycja) w defensywie Włochów.
W drugiej części Włosi trochę się rozluźnili i doprowadziło
to Hiszpanów do kilku groźnych sytuacji, jednak kiedy nie mogli obrońcy, Buffon
pojawiał się na posterunku. Po kilkunastu minutach drugiej połowy Balotelli
stworzył idealną sytuację by pokonać Casillasa, ale chyba sam był oszołomiony
tym że mu się to udało i dał sobie w bardzo głupi sposób odebrać piłkę, do
teraz nie wiem i nie mogę uwierzyć jak mógł tak to zepsuć?! Chwilę później na
boisku pojawił się Di Natale i dosłownie po kilku minutach po rewelacyjnym
podaniu od Pirlo zdobył gola. Krótko jednak trwała moja i wszystkich kibiców
Italii radość, gdyż pierwszy raz obrona dała się rozciągnąć, co wykorzystał
Silva podając do Fabregasa i już było 1:1. Wydaje mi się że w tej akcji nie
popisał się De Rossi, ale nie można tylko jego winić. Później zarówno jedni,
jak i drudzy mieli swoje okazje, np. Torres, ze dwa razy bodajże udowodnił
wszystkim, że stracił swój snajperski instynkt, najpierw świetnie wyczuł go
Buffon (który takimi sytuacjami udowadnia że Ciągle jest jednym z najlepszych
jeśli nie najlepszym goalkeeperem na świecie) i odebrał mu piłkę, później już
bramka była za niska dla jego lobu. Z drugiej strony dobrze prezentowali się
Giovinco (który zmienil Cassano) i szczególnie Marchisio, który miał kilka
naprawdę fajnych rajdów i okazji do zdobycia gola, jednak zawsze na jego drodze
stawał Casillas.
Szkoda trochę tego wyniku bo wydawało mi się że Włosi
ogólnie zaprezentowali się lepiej stwarzając więcej okazji zagrażających bramce
Hiszpanów. Jak pokazał następny mecz grupy C, pozostali rywale wcale nie będą
łatwą przeprawą dla dwójki faworytów.
Irlandia v Chorwacja
1:3
0:1
Mandzukic 3’
1:1 St
Ledger 19’
1:2 Jelavic
43’
1:3
Mandzukic 48’
To spotkanie nie było dla mnie taką atrakcją jak mecz
Włochów z Hiszpanami, dlatego też oglądałem go bez większych emocji nawet
niezbyt się na nim skupiając, a w końcówce nawet odrobinę przysypiałem. Nie
oznacza to jednak że mecz był słaby, tempo było szybkie, dużo bramek, ale też
dużo takiej przypadkowej gry, czasami Chorwaci myślę że nie wiedzieli kiedy
zwolnić, bez Luki Modrica myślę że niewiele by zdziałali na tym turnieju. Ich
gra może się podobać, i na pewno będą stanowić ciężką przeprawę dla Włochów i
Hiszpanów, ale nie wydaje mi się żeby udało im się awansować z tej grupy. Dziwi
mnie natomiast postawa Irlandczyków, gdyż oni przygotowywani od dawna przez
wybitnego Włoskiego trenera Trapattoniego nauczyli się bardzo dobrze bronić, a
dziś stałe fragmenty ich wykończyły, a z przodu nie mieli raczej czym straszyć,
Robbie Keane i Damien Duff to już nie ci sami gracze co kiedyś, klasowych
następców brakuje. Wydaje się jednak, że Irlandczycy również mogą postraszyć,
stawiając w obu następnych spotkaniach autobus do bramki i umiejętnie
kontrując, mogą napsuć krwi faworytom grupy.
Wyróżnieni:
Buffon (Włochy), Pirlo (Włochy), Marchisio (Włochy), Iniesta
(Hiszpania), Casillas (Hiszpania), Modric (Chorwacja)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz